Dziecko, a szczególnie pierwsze, to źródło trosk. Są mędrcy, którzy powtarzają, że małe dziecko – mały problem, a prawdziwe schody zaczynają się przy dużym. Jeśli tak jest faktycznie, to możesz się, droga Mamo, pocieszyć, że to, co wydaje Ci się stresem tuż po urodzeniu, wkrótce będzie miłym wspomnieniem.
Swieży noworodek ma bowiem kilka typowych defektów fabrycznych, które z czasem miną. Oto krótka lista tego, czym nie musisz się przejmować:
1. Schodząca skóra. To normalne. Pierwsza warstwa wymienia się na świeżą, więc musi zejść. Nie martw się tym. Smaruj go po kąpieli oliwką, albo kremem (pediatra poleca emolienty), to przyspieszysz proces.
2. Zez. Oczy młodego człowieka są nieskoordynowane, i tak naprawdę nikt nie wie, co widzą, a czego nie. Nie oznacza to, że możesz popełniać przestępstwa, licząc na to, że nie weźmie przykładu; ale martwienie się o ewentualnego zeza możesz odłożyć na trzeci-czwarty miesiąc, kiedy wizja jest już na tyle rozwinięta, że oczy powinny pracować w miarę rozsądnie. Jeśli nie pracują – najwyższa pora zacząć się martwić.
3. Głośne oddychanie. Może sapać, charczeć. Ma nieukształtowaną krtań, więc wszystko uchodzi mu płazem. To samo dotyczy czkawki i bekania, które zresztą jest wskazane.
4. Katar. Niemowlę nie ma kataru, tylko nie do końca wykształcony nos. Swiszczenie, smarkanie – to wszystko jest w normie.
5. Miękki czubek głowy. Inaczej dziecko nie przyszłoby na świat w sposób naturalny. Płaszczyzny czaszki są, a raczej – były w chwili narodzin, nieco ruchome. Czaszka zmieni się w całkowitą kość w różnym tempie, od pół roku do dwóch lat. Staraj się tych miejsc nie nadużywać.
6. Zółta, zielona kupa. O ile nie ma w niej krwi, to wszystko jest normalne. Zielona może być efektem po szpinaku, infekcji lub probiotykach a czerwona – po burakach, błyszcząca – braku bakterii w jelitach. Jeśli nie ma gorączki i nie skarży się, to nie rób sobie kłopotu.
7. Wymiotuje. Zawór, który jest pomiędzy przełykiem a żołądkiem, nie potrafi jeszcze przepuszczać towaru tylko w jedną stronę. Często też pozostaje w ogóle otwarty, więc jak jedno z tych naczyń połączonych znajduje się niżej niż drugie, to zawartość się przemieszcza za sprawą grawitacji. Głowa niżej niż żołądek? Gwarantowany zwrot. Normalka.
8. Za dużo śpi. Zazdrościsz? Podczas snu pracuje hormon wzrostu, więc im więcej śpi, tym wyższy i tym szybciej urośnie. Sen nie wynika z choroby; dziecko do miesiąca śpi około 20 godzin na dobę (może się zdarzyć, że raczej w dzień niż w nocy), później to się zmniejsza.
9. Ma inną niż 36,6 stopni temperaturę. I co z tego? Dopóki nie jest to gorączka 38 stopni (albo wyżej), to odczyty są w normie. System termoregulacji, choć już działa, wymaga pewnej kalibracji, więc nie ma co się przywiązywać do określonej ciepłoty.
10. Ma zimne nogi/zimne ręce/zimny nos. Krążenie jeszcze nie jest najlepsze, więc pewne elementy ciała nie są optymalnie zasilane. To też nie jest zjawisko, które powinno niepokoić.
11. Krew leje się z buzi. W wymiocie lub zrzucie. Najprawdopodobniej jest to krew z piersi mamy. Należy zacząć się martwić, jeśli nie dzieje się to na początku waszej przygody, tylko po kilku tygodniach – oraz, jeśli nie przejdzie po dwóch-trzech dniach.
12. Zółtaczka. Człowiek się martwi, bo to choroba poważna, jednak w wypadku noworodka – jest to kwestia czysto fizjologiczna. Jeśli wypisali was ze szpitala, to znaczy, że bilirubina we krwi ma tendencję zniżkową, lub jest jej mało. Nie jest to zapalenie wirusowe wątroby (na 99%), a raczej niedoskonałość organizmu – wątroby – która nie potrafi rozkładać bilirbiny, pochodnej hemoglobiny, w procesie wymiany krwinek na nowe. Minie po kilkunastu dniach. Jeśli karmisz piersią, to może i po kilku tygodniach
Myślę, że ta lista wyczerpuje większość zmartwień typowych rodziców. Tak czy inaczej, jeśli o czymś zapomniałem, proszę o komentarz.
Bądź na bieżąco